W swoim życiu spotykamy miliony ludzi, poznajemy kilkadziesiąt a trzymamy się z kilkoma. Idąc ulicą, będąc w pociągu, w kinie, na festiwalu widzimy mnóstwo nieznajomych twarzy. Tylko nieliczne rzucą nam się w oczy i zapamiętamy je na dłużej. Reszta jest nam zupełnie obojętna, miesza się, tworząc po prostu społeczeństwo. Niektórzy pojawią się w naszym życiu na chwilę, zaraz po tym odejdą w niepamięć, a my po krótkim czasie nie będziemy pamiętać jak się nazywali i jacy byli. Niektórzy pojawią się na chwilę dłuższą, a jeszcze inni będą z nami aż do końca.
W swoim krótkim życiu poznałam wiele osób. Większość była tylko przelotnymi znajomościami trwającymi maksymalnie kilka miesięcy lub znajomościami z przymusu kończącymi się wraz ze zmianą szkoły lub innego środowiska. Dużo osób miałam okazję poznać przez internet, jednak to w moim przypadku nie jest również zbyt trwałe. Ze sporą ilością zamieniłam kilka słów w określonych sytuacjach. Mniej jest ludzi, którzy pojawili się w moim życiu na dłużej i w jakiś sposób na mnie wpłynęli. Ich zapamiętałam najbardziej. Mimo, że nie wszyscy pozostawili po sobie dobry ślad, to uważam ich za cudownych ludzi. Dlaczego? Bo zmienili mnie w jakiś sposób, czegoś mnie nauczyli. Uważam, że nic nie dzieje się bez powodu, dlatego staram się czerpać lekcje ze wszystkich, nawet niemiłych sytuacji. Wyobrazcie sobie, że z kimś przyjaznicie się kilka lat, a nagle ten ktoś, mówi, że nie chce was znać albo inaczej, kontakt słabnie, aż w końcu się urywa, a jedna osoba nie daje rady go utrzymać. Znajome, prawda?Popularnym przypadkiem są także ludzie fałszywi. Z pozoru mili, szczerzy, uprzejmi, a w środku zupełne przeciwieństwo. Mi na szczęście udaje się wykrywać takich osobników i nie nawiązuje z nimi bliższej relacji. Są jednostki toksyczne. Nawet się nie spodziewacie, jak wplączą was w swoje sidła i owinął wokół palca. Ile osób, tyle charakterów, a im bardziej dorastam, tym bardziej to wszystko poznaje. Widzę ludzi słabych, którzy zamiast otwarcie szukać pomocy udają, że nic się nie dzieje.
Rozpoznaję poziom samooceny poprzez różne gesty czy zachowania. Rozumiem klucz, którym się posługujemy, ale nie zawsze wynika to ze słów, które wypowiadamy. Nie wszyscy są wystarczająco czuli i wrażliwi. Osoby z wysokim ego nie zauważą osoby siedzącej samej w kącie. Nie będą się zastanawiać co czuje, co przeżywa i dlaczego tak robi. Nie chodzi tylko o to wysokie ego, ale ogólnie, nie wszyscy mają tą umiejętność i nie wszyscy zauważają takie szczegóły w innych. Nie każdy umie słuchać, obserwować i łączyć fakty. Dlatego też nie lubię stereotypów i wrzucania wszystkich do jednego worka. Każdy jest indywidualną jednostką, ma inną historię, inaczej wszystko przeżywa. Patrzymy głębiej a to zobaczymy.
Dużo osób udało mi się zatrzymać przy sobie. Mimo kłótni i nieporozumień są nadal przy mnie. Wspieramy się cieszymy, z sukcesów i pomagamy sobie nawzajem. Przeżywamy ogrom wspaniałych momentów, które pozostają w pamięci na zawsze. Człowiek nie jest samotnikiem. Zawsze potrzebujemy kogoś, z kim możemy spędzić czas, wygadać się albo spojrzeć w oczy bez słów. Każdy ma uczucia, mimo, że nie wszyscy to pokazują. Czasami każdemu coś "odwali", ważne, żeby umieć przyznać się do błędu i postąpić odpowiedzialnie. Jesteśmy więc tylko ludzmi, którzy wobec całego świata są słabymi, kruchymi jednostkami.
Zdjęcia zrobione w Szwajcarii :)